Piętnaście sekund.
Dokładnie tyle trwała jazda, zanim coś huknęło. Lou od razu
zatrzymała samochód. Dość gwałtownie, więc Sam, który nie był
na to przygotowany, wylądował na oparciu przednich foteli, sycząc
z bólu, kiedy lewa noga wygięła się w dość nieprzyjemny sposób,
drażniąc ranę. Lou była przekonana, że coś wybuchnęło pod
maską. Mężczyzna zaś zaśmiał się głośno, opierając się z
powrotem wygodnie. Nie mógł powstrzymać śmiechu, nawet kiedy
dziewczyna spiorunowała go wzrokiem.
- Ba... Bagażnik -
wymamrotał w końcu, ze wszystkich sił próbując się uspokoić.
Nie zamknęli bagażnika,
zanim ruszyli. Prawdopodobnie huk wywołany był przez walizkę,
która wypadła na piach. Lou, nic nie mówiąc, wyszła z samochodu,
żeby naprawić to drobne niedopatrzenie. Jednak głośne
przekleństwo, które wypłynęło z jej ust, świadczyło o tym, że
to nie będzie takie proste. Sam odwrócił głowę w stronę tylnej
szyby i spytał, teraz już całkowicie spokojnym głosem:
- Co jest?
- Tak na oko to jakieś
dwa miliony - odpowiedziała mu Lou, wpatrująca się tępym wzrokiem
w zieloną kupę, która wypadła z walizki. - Słuchaj, kotku. Nie
mam pojęcia, kim jesteś, ale właśnie zaczęłam się ciebie bać
- dodała, patrząc teraz na Sam'a.
- Równie dobrze to może
być twoje - bronił się, wyglądając tylko zza foteli na walizkę
i stertę banknotów.
Lou szybkimi ruchami
pozbierała wszystko, wpakowała niedbale do walizki i zamknęła
bagażnik. Usiadła z powrotem na miejsce kierowcy, aktualnie jej
miejsce, i zaczęła przeszukiwać kieszenie, schowek samochodowy i
skórzaną kurtkę, leżącą na fotelu obok. Znalazła tylko mapę
Nowego Jorku i kilka płyt CD z muzyką. Sam domyślił się, czego
szuka jego towarzyszka i sam zaczął przegrzebywanie kieszeni i
wszelkich innych zakamarków. Znalazł etui na dokumenty. Otworzył
je pod okiem Lou. Zapłonęła w nich nadzieja, która zniknęła
równie szybko, jak się pojawiła, gdyż etui było puste.
- Nic? - zapytał.
- Nic - odpowiedziała
smutnym głosem dziewczyna i odwróciła się przodem do kierunku
jazdy.
- To co robimy?
- Znajdziemy szpital.
Tam się tobą zajmą i może uda im się przywrócić ci
wspomnienia.
- A co, jeśli nas tam
znają? Wolę nie ryzykować.
- Chcesz tu zdechnąć?
Nie odpowiedział. To
było bezcelowe. Nie wiedzieli gdzie byli, ani kim byli, więc nie mieli też nic do stracenia. Nawet jeżeli ktoś by ich
rozpoznał, to mogli udawać. A koczowanie tutaj i zastanawianie się
nad nie wiadomo czym nie miało sensu. Musiał przyznać dziewczynie
rację. Jednak tylko w myślach. Niech sobie nie wyobraża zbyt
wiele. To w końcu on tu był starszy. Chyba...
Ruszyli, a Sam
przechylał się na wszystkie strony w próbie zobaczenia swojego
odbicia w lusterku. Lou pewnie już zdążyła poznać każdy
szczegół swojej twarzy, a on nawet nie wiedział, jakiego koloru ma
włosy.
- Wyglądasz, jakbyś
dopiero co wyszedł z pierdla - powiedziała mu dziewczyna,
odwracając lusterko tak, żeby mężczyzna mógł się zobaczyć.
Lou użyła bardzo
ostrego stwierdzenia, ale nie odbiegało ono od prawdy prawie wcale.
Dwudniowy zarost miał ten sam odcień blondu, co pięciocentymetrowe,
rozczochrane włosy. Worki pod zielonymi, zamglonymi oczyma
świadczyły o tym, że Sam nie spał od kilku dni, choć wcale nie
czuł się zmęczony... Miał może dwadzieścia dwa, trzy lata, a
blizny na twarzy nadawały mu wygląd średniowiecznego wojownika.
Tak, to określenie spodobało mu się dużo bardziej. I sam musiał
przyznać, że nie jest jakiś strasznie brzydki.
- Dobra, Narcyz. Koniec
widzenia.
Lou przerwała tą
krótką chwilę zgrabnym ruchem ręki, odwracając lusterko. Teraz Sam mógł przyjrzeć
się jej. Była od niego młodsza. Dałby jej maksymalnie osiemnaście
lat. Twarz usiana była maleńkimi bliznami po trądziku. Jenak urok
dużych, błękitnych oczu zupełnie odwracał od nich uwagę. Może
nie była to miss świata, no ale przecież mogło być gorzej.
- Spadaj - warknęła,
zerkając przelotnie na Sam'a, odbijającego się w lusterku.
Nie wiedziała dlaczego,
ale słyszała dokładnie każdą myśl mężczyzny. To właśnie one
wybudziły ją z transu, kiedy oboje leżeli jeszcze nieprzytomni.
Czasem nawet zagłuszały jej własne rozmyślania. Wspomniała już
o tym, ale Sam to zignorował, więc postanowiła zatrzymać to
dla siebie. Dlatego pożałowała tego, że w ogóle się odzywała,
choć mężczyzna mógł to odebrać jako informację, że nie podoba
jej się, jak tak się w nią wpatruje. Na jej szczęście właśnie
w ten sposób to zinterpretował i zawstydzony odwrócił wzrok.
Lou jedną ręką
wyciągnęła płytę ze schowka i "na czuja" włożyła ją
do radia. Uruchomiła się od razu, przerywając ciszę i wypełniając
samochód dźwiękami skrzypiec. Dziewczyna szybko zerknęła na
okładkę albumu. Teraz jechała już drogą i od czasu do czasu ktoś
ich nawet mijał, więc musiała uważać. Nie zdążyła nawet
przyjrzeć się okładce ale po kilku sekundach uznała, że i tak
jest jej wszystko jedno.
Sam zasnął. Nie
ucieszył ją widok śpiącego na tylnych siedzeniach wielkoluda, no ale teraz przynajmniej mogła w spokoju pomyśleć.
Zbliżali się do jakichś przedmieść, a tam już na pewno nie będzie
tak łatwo się poruszać. Na pewno nie w takim stanie. Musiała
szybko coś wymyślić.
Meh, meh, pisz szybko, nba pewno nie wytrzymam półtora tygodnia żeby cię nie dręczyć pytaniem "co dalej".
OdpowiedzUsuńTakże weny i chęci masz skądś skombinować, he, he, he. ^^
Nooo, ciekawe. Dobrze sie czyta, zastanawia mnie jak to rozwiniesz. Mam tylko jedno ale, Lou nie może być alter ego Sama. Określenie to oznacza drugą tożsamośc tej samej osoby.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Bardzo fajne :)
OdpowiedzUsuń